Ostatnio Szwajcarzy wydali ciekawą publikację naukową „Finfluencers”. Porusza ona temat influencerów inwestycyjnych (w tym naganiaczy) oraz ich umiejętności. Publikacja jest obszerna, obejmując wpisy aż 29 tysięcy influencerów inwestycyjnych z dwóch platform – Twittera oraz StockTwits.
Artykuł zaczyna się mocno, badanie pokazuje, że:
Po 20 dniach, typy przeciętnego zbadanego „influencera” miesięcznie przynoszą -0,63% straty, zaś rocznie jego stopa zwrotu wynosi -7,56%. Mediana za 20 dni wynosi -0,35%.
Oznacza to, że większość użytkowników publikuje systematycznie antyinformacyjne tweety, które prowadzą do strat. Dodatkowo jedynie 18% typów influencerów z tych platform przynosi zyski, podczas gdy 81% przynosi straty, z czego 5% przynosi je stale.
Badacze podzielili influencerów inwestycyjnych, na trzy grupy z każdej z nich starali się wyłuskać najbardziej charakterystyczne cechy.
Antiskilled Fin-Influencers (de facto antywskaźniki), Skilled influencers (ci których typy zarabiały) oraz Non-skilled influencers, z których nic nie wynikło. Poniżej podsumowałem zbadane grupy, ponieważ w badaniu wyszły dość nieintuicyjne zależności, pomiędzy nimi a jakością ich twitterów…
Antiskilled Fin-Influencers – okazuje się, że lubimy wspólnie uwalić konto inwestycyjne z antywskaźnikami inwestycyjnymi.
Cechy charakterystyczne tracących influencerów, wyróżnione w badaniu.
Jak zdobyli oni popularność?
Wydaje się, że w świecie internetu gdzie podobno nic nie znika, takie osoby szybko wyginą. Jak się okazało nic bardziej mylnego, naukowcy postanowili więc zbadać, dlaczego tak jest.
Generalnie „antywskaźniki” często piszą zgodnie z aktualnym sentymentem graczy na walorze. Rzadko kiedy są kontrariańscy względem tego sentymentu. Dodatkowo wielu z nich korzysta z krótkiej sprzedaży (short selling) już mocno zdołowanych spółek. Co często prowadzi do strat, ale jest popularnym pomysłem inwestycyjnym w USA.
Kluczowe jest jednak to, że tacy ludzie często piszą o popularnych tematach. Zaś zwykli ludzie, na social mediach uważają, że im ktoś więcej ma followersów, to jego głos w takich dyskusjach jest bardziej sensowny. Wielu ludzi po prostu lubi takie podejście, dodatkowo wiele osób odczuwa FOMO (strach przed ominięciem istotnej informacji). W efekcie tacy gadatliwi n̶a̶g̶a̶n̶i̶a̶c̶z̶e̶ influencerzy, to coś, czego często ludzie szukający informacji o rynku szukają…
Korelacje pomiędzy umiejętnościami influencera, a liczbą followersów, ilością tweetów oraz ich sentymentem — im ich więcej i pozytywniej, tym gorzej.
Osobiście mam też własną teorię – myślę, że wiele antywskaźników giełdowych znacznie mocniej zajmuje się sprzedażą (szkoleń, afiliacji czy akcji, które mają). W efekcie piszą pod to co jest popularne i jest najłatwiejsze, by sprzedać (lub chociaż przykuć uwagę). Dodatkowo doświadczenie marketingowe wielu z nich pozwala im łatwo się przebić z przekazem i doprowadzić ludzi do zakupu akcji.
Skilled influencers – czyli mniejszość influencerów inwestycyjnych, która daje zarobić na typach.
Badanie wykazało kilka ich charakterystycznych cech tej grupy:
Cechy charakterystyczne zarabiających influencerów, wyróżnione w badaniu.
Poniżej wykres, który pokazuje bardzo ciekawą zależność – antywskaźniki giełdowe przez zdecydowaną większość wpisów pokazują pozytywny sentyment o akcjach, o których piszą, podczas gdy influencerzy z pozytywnymi wynikami, piszą z różnym sentymentem o rynku.
Sentyment tweetów pisanych przez zarabiających influencerów (skilled) i antywskaźników (antiskilled). Widać, że tweety zarabiających są znacznie bardziej wyważone i różnorodne pod względem sentymentu.
Z rzetelności dziennikarskiej wspomnę o trzeciej grupie, nazwanej w badaniu „Non-skilled Influencers“. Niestety ciekawego nie wyłuskali z tej grupy, oprócz tego, że miała ona niższe stopy zwrotu i dość często pisali o mniej popularnych walorach. Dlatego zdecydowałem się ją pominąć w artykule.
Jakie były wyniki portfeli inwestycyjnych badanych typów inwestorów?
Skilled Influencers – osiągali średnio 2,3% zysku w 20 dniach, natomiast ich negatywne wpisy przewidywały spadek o 2,4% w ciągu 20 dni.
Antywskaźniki giełdowe przynosiły średnio 4,6% straty w 20 dniach przy pozytywnych wpisach. Natomiast ich negatywne wpisy przynosiły średnio 1,3% zysku w 20 dniach.
Wnioski
Badanie dotyczyło głównie influencerów inwestycyjnych z USA, jednak zdecydowanie pokazało, że większość wpisów o rynku jest bezużytecznych i łatwo przez bezmyślne kopiowanie typów z Twittera doprowadzić do strat. A przynajmniej zrobić nam niepotrzebne zamieszanie w głowie.
Jeśli korzystamy z porad innych osób, to warto sprawdzić, czy poprzednie porady się sprawdzały oraz, czy dana osoba nie boi się pisać o spółkach wbrew obecnemu sentymentowi na spółce (zwłaszcza blisko ekstremów rynkowych) lub czy podpiera to jakimiś danymi.
Warto jest również zorientować się, czy dana osoba woli ilość, czy jakość wpisów i typów. Masowe pisanie o typach jest bardzo często złym prognostykiem.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem Cię, streszczać tak skomplikowane naukowe teksty nie jest łatwo. Ja sam przy jego czytaniu prawie zasnąłem
Jeśli ktoś chce zajrzeć do źródła, to link jest poniżej.
https://jhfinance.web.unc.edu/wp-content/uploads/sites/12369/2023/11/Finfluencers.pdf
Ps. Dziękuję Mateuszowi, adminowi grupy „Sekcja Opcyjna” na fb za zainteresowanie mnie tym badaniem.
Artykuł Typy inwestycyjne z Twittera – oczekiwania vs rzeczywistość pochodzi z serwisu MarketRevolution.eu.